O ile radar, tak zwana „suszarka” i wideorejestrator są urządzeniami raczej przez kierowców nielubianymi, to już fotoradar jest prawdziwym postrachem wśród kierowców. Z tym urządzeniem nie da się dyskutować, często o fakcie „złapania” na fotoradar dowiadujemy się po kilku dniach, gdy listonosz wręcza nam do rąk list z najdroższym w życiu zdjęciem.
Czy da się tego jakoś uniknąć?
Liczba fotoradarów w Polsce ciągle rośnie. Obecnie urządzenia te są liczone w setkach, a nawet w tysiącach jeśli liczyć również te przenośne, którymi dysponuje policja i samorządy. Na szczęście jakiś czas temu straż miejska, zgodnie z rozporządzeniem Trybunału Konstytucyjnego musiała swoje fotoradary schować do szafy.
Jedno jest jednak pewne, liczba fotoradarów będzie ciągle rosła, gdyż jak pokazują badania statystyczne i obserwacje:
liczba wypadków w miejscach, w których pojawiły się maszty z fotoradarami spadła o ponad 50 procent. Nie ukrywajmy, każdy kierowca wiedząc o tym, że zbliża się do fotoradaru zdejmuje nogę z gazu.